jak byłam mała to nie wyobrażałam sobie mieszkania w mieszkaniu (moja rodzina ma dom na wsi). dom na odludziu to pełna swoboda - można biegać w samych majtkach albo i bez
po swoim ogrodzie, puszczać muzykę tak głośno, że głośniki podskakują i mieć w nosie cały świat. jak wyprowadziłam się z domu na studia i zamieszkałam w mieszkaniu w centrum miasta to wtedy poznałam wygody takie jak: cztery duże sklepy spożywcze pod blokiem, mnóstwo linii tramwajowych/autobusowych na przystanku pod drzwiami do bloku, sprzątanie zajmowało mi godzinkę albo dwie, zamiast całej soboty.. ciężko zdecydować się, które czynniki są dla nas ważniejsze w danym momencie życia. jednak jak już ma się tą drugą osobę i w nie-tak-dalekiej przyszłości myśli się o powiększeniu rodziny to ogródek, świeższe powietrze i większa powierzchnia zaczynają być istotniejsze. na ten moment mieszkamy jeszcze w centrum miasta ale zastanawiamy się nad zakupem połowy bliźniaka na obrzeżach, bo chyba to jest najlepsze rozwiązanie tego problemu. kupimychyba dom na białołęce http://www.nieruchomosci.com.pl/oferty-deweloperow/viva_garden___domy,1327.html