Witajcie,
zarejestrowałem się tu specjalnie, żeby Was spytać o ceny mieszkań. Nie rozumiem jak to jest, że nowe budownictwo jest tak paskudne i robione po taniości, a mieszkania i domy nigdy nie były droższe. W takim np. Poznaniu, poniżej 250k nic się nie kupi. Mediana zarobków netto w Polsce to ok. 2500 zł, czyli przeciętny (nie biedny) człowiek pracuje na mieszkanie 100 miesięcy, mimo że to najtańsze możliwe mieszkanie.
Czy nie wydaje Wam się, że coś tu jest nie tak? Czy jest tylko kwestia kosmicznej marży? Dlaczego się o tym głośno nie mówi? Dla mnie to jest współczesna forma niewolnictwa - człowiek rodzi się z ogromnym długiem, bo przecież gdzieś trzeba mieszkać.