Witaj Latos,
Chciałem się podzielić z Tobą i innymi ciekawym spostrzeżeniem dot. rynku nieruchomości w Polsce.
Otóż obniżyłem z żoną cenę do 340.000zł (z 365.000zł) - nic to nie zmieniło...oprócz tego, że otrzymywaliśmy coraz więcej niepoważnych telefonów:
a) ludzie zaczęli nas pytać czy mamy problemy finansowe, bo tak obniżamy cenę i proponowali nam wykup za 250.000zł (hahahahaha?!?!);
b) dostawaliśmy propozycje zamiany mieszkania na ranczo (???), ale w czerwcu i był nawet Pan co błagał, żebym mu to mieszkanie (bez zadatku!) trzymał do czerwca;
c) oferta przyciągnęła wielu młodych ludzi - niestety okazało się któryś raz, że nie mają oni zdolności kredytowej...
Ja się pytam: o co w tej Polsce chodzi? O co ludziom chodzi?
Tym sposobem wracamy z żoną do oferty cenowej 349.999zł i czekamy na kupca, a wykończeniówkę domu rozłożymy sobie w czasie, żeby robić ją z środków bieżących, bo coś czuję, że na kupca (rozsądnego, poważnego i z gotówką) poczekamy sobie, oj poczekamy )))))))))))))
A to Polska właśnie...