Jak to mówią "Ameryka kichnie, cały świat ma kaszel".
Doszukując się superlatyw w kryzysie gospodarczym zastanawiam się nad kupnem mieszkania.
Na szczęście problem z uzyskaniem kredytu mnie nie dotyczy, ponieważ posiadam już jedną nieruchomość i oszczędności na ewentualność wkładu własnego.
KE prognozuje spadek cen mieszkań. Zastanawia mnie czy kupować już czy jeszcze się wstrzymać. Czy zdecydować się na mieszkanie z drugiej ręki czy raczej na stan deweloperski? Szczerze przyznam, że nie czuję się mocny zarówno w temacie inwestycji jak i gospodarki. Ostatnie 9 lat spędziłem za granicą. Czas powrócić i się osiedlić. Co radzicie?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za rady